wtorek, 26 września 2017

Loki na skarpecie

Hej.

Tym razem o fryzurze do spania.
Uwielbiam spać w warkoczu holenderskim, niestety o ile włosy w niego zaplecione są fajne, o tyle nie ma mowy o rozpuszczeniu ich później. Końcówki wyglądają na suche i zniszczone, a i fale które powstają, są zbyt drobne i nie do końca mi odpowiadają.
Rozpoczęłam zatem szukanie odpowiedniej fryzury do spania, a w zasadzie bardziej fryzury która da fale/loki i będzie do spania właśnie wygodna.
I trafiłam na fryzurę idealną. Zwykły kok na skarpecie, ale zawijany w trochę inny sposób.
Tu jest tutorial 

A tu mój efekt.


Włosy zawijałam lekko wilgotne po myciu, ze sporą ilością serum Isany na końcówkach szczególnie. Efekt bardzo mi się podoba, włosy nie są absolutnie przyklapnięte, wręcz odwrotnie, są pełne objętości i chyba trochę romantyczne przez te fale.

A jeśli nie podzielicie kucyka na dwie części, tylko zawiniecie go w całości, dokładnie w ten sam sposób, to efekt będzie znacznie delikatniejszy i będą duże fale.
O takie:




Pozdrawiam :)

piątek, 22 września 2017

Rok zapuszczania

Kilka dni temu minął rok, odkąd postanowiłam sobie mniej ścinać, bardziej świadomie dbać i zapuszczać swoje włosy.
Udaje mi się to, sukcesy może są niewielkie i ja ich na co dzień oczywiście nie widzę, za to widzę to doskonale po zdjęciach.
Nie używałam w zasadzie nic specjalnego, ot Jantar i woda brzozowa z Isany. Czasem, może wypadało to raz w miesiącu, może dwa olejek Khadi na porost, który mam prosto z Indii, dzięki jednej włosomaniaczce, która postanowiła być "przemytnikiem". Nie testowałam go jeszcze solo pod kontem przyrostu, ale może piżdziernik to będzie dobry czas na jego wypróbowanie.

Do pielęgnacji przyłożyłam się trochę bardziej. Częściej dodawałam oleju do masek i odżywek które zaczęłam wczesywać. Myślę też, że duży wpływ miło tutaj odnalezienie kolejnego olejowego ulubieńca - oleju z awokado, o którym już pisałam.

Póki co, dwa zdjęcia.


I ja wiem, że to drugie wydaje się mniej miarodajne, bo trochę inny kąt zdjęcia, i różna wysokość. No ale przyrost widać, prawda?
I tak, nie jestem osobą której włosy rosną bardzo szybko, no ale rosną. Chociaż to, że przyrost nie jest tak spektakularny, to może być moja wina, i tego że za często podcinam włosy o ten jeden centymetr i tak naprawdę, może byłyby dłuższe w tym momencie, ale na pewno wyglądałyby gorzej.
Może do następnego września uda mi się je zapuścić do pasa? Będę się starać.


Aha. Będzie też o rozjaśnianiu kwasem jabłkowym i chyba najczerwieńszej henny z tych to wybarwiają się na czerwono.